W dzisiejszych czasach bardzo często projektuje się przedmioty zarówno codziennego użytku jak i te bardziej zaawansowane bez kontaktu i konsultacji z osobami, które z tych produktów później korzystają.
Jest to niewątpliwie problem, gdyż współpraca pomysłodawcy z osobami docelowymi do których ma trafić produkt jest kluczowa w powodzeniu całego projektu.
Zaprzeczeniem takich praktyk jest fantastyczna współpraca nad projektem koncepcyjnym urządzeń wspomagających osobę niewidomą studentki ASP Pauliny Morawy z Panem Jackiem Piotrowskim, posiadaczem psa przewodnika. Liczne uprzęże z których korzysta Pan Jacek, oparte są na starym modelu z XIX wieku, przez co posiadają one liczne wady, które Pani Paulina wraz z Panem Jackiem starała się wyeliminować poprzez stworzenie nowej uprzęży. Wykorzystali oni nowoczesne materiały, tworząc taki model, który jest wygodny dla psa oraz dzięki któremu osoba niewidoma jest w stanie odbierać poprawnie informacje potrzebne do swobodnego poruszania się w przestrzeni publicznej.
Maria Pabian, Maciej Sekuła: Skąd wziął się pomysł na zaprojektowanie/ udoskonalenie szorek dla psa przewodnika?
Paulina Morawa: Szukałam pomysłu na pracę dyplomową już w czasie wakacji i bardzo chciałam zrealizować projekt, który będzie się opierał na współpracy z użytkownikiem. Nie chciałam projektu, w którym będę cały czas zamknięta w pracowni, siedząc tylko przy modelach 3d czy wizualizacjach. Chciałam to połączyć z pracą “w terenie”. Zależało mi na bezpośrednim i stałym kontakcie z odbiorcą mojego projektu oraz wspólnym wypracowaniu rozwiązań poprzez testowanie. Pojawiły się różne pomysły na to w jakim kierunku szukać tematu projektowego. Myślałam o osobach niepełnosprawnych, ale też z drugiej strony interesowały mnie zwierzęta dla których obecnie brakuje specjalistycznych produktów. Zainteresowałam się więc osobami niewidomymi i ich więzią z psami przewodnikami. W miarę zgłębiania swojej wiedzy odnośnie pracy jaką pies przewodnik wykonuje dla osoby niewidomej okazało się, że mogę stworzyć projekt, który pomoże im obu.
Czy przed podjęciem się tego projektu miałaś jakieś obawy?
P.M.: Miałam obawy czy ulepszanie tak zwanych szorek dla psa przewodnika jest w ogóle potrzebne. Czy moje, wtedy początkowe obserwacje i wnioski, są słuszne. Rozpoczęłam więc głębszy przegląd istniejących rozwiązań, opinii użytkowników oraz obserwacji osób niewidomych podczas spacerów dzięki filmom w internecie. Następnie kontaktowałam się z fundacjami działającymi na rzecz osób niewidomych. Początkowo otrzymałam informację, że tak naprawdę nie ma sensu nic ulepszać, bo przecież “nikt się nie skarżył, my wydajemy uprzęże i wszystko jest w porządku”. Dopiero po jakimś czasie otrzymałam informację, że jedna z trenerek, która szkoli psy w fundacji twierdzi, że problemy jednak się pojawiają i jest ich wiele. Później dzięki pomocy mojego promotora prof. Marka Liskiewicza udało się nawiązać kontakt z Jackiem i rozmowa z nim dodatkowo potwierdziła wszystkie moje spostrzeżenia.
Oczekiwała Pani na odzew firmy zainteresowanej projektem, czy raczej zależało Pani na samodzielnym udoskonaleniu szorek dla psa przewodnika?
P.M.: Nie, nie liczyłam na to, że znajdę firmę, która będzie zainteresowana współpracą przy projektowaniu nowej uprzęży. Bardziej zależało mi na znalezieniu użytkownika końcowego, czyli osoby która tak naprawdę jest najbliżej produktu. To z nim chciałam nawiązać współpracę, żeby móc wypracować projekt, który potem będzie można zaoferować firmom do wdrożenia. Wiedziałam, że w momencie w którym nawiązuje się współpracę z przedsiębiorstwem, bardzo często trzeba się dostosowywać do narzucanych wytycznych, a to nie zawsze jest dobre dla użytkownika, który jest adresatem projektu. Poza tym istniało też ryzyko, że jeśli podejmę współpracę np. z jedną z fundacji, to projekt będzie tylko na ich wyłączność, co spowoduje, że nie każdy niewidomy będzie mógł z niego skorzystać w przyszłości. Celem było więc dotarcie do jak największego grona użytkowników.
Na jakim etapie realizacji projektu dołączyła się firma?
P.M.: Firma dołączyła się w momencie kiedy projekt był już w dość zaawansowanym stadium. Poszukiwałam wtedy odpowiednich materiałów na uprząż, co konsultowałam również z technologiem firmy 4f, wynikiem czego były moje poszukiwania materiału zwanego cordurą. Tak znalazłam firmę, która szyje z niej produkty. Napisałam do nich z prośbą o próbki materiału, które mogłabym pokazać na obronie. Jednak właścicielce firmy projekt spodobał się do tego stopnia, że przekazała mi na tyle dużo materiału, że mogłam z niego uszyć prototyp.
Jakie usprawnienia udało się wdrożyć i z czego one wynikają?
P.M.: W uprzęży było wiele kwestii, które wymagały usprawnienia. Wszystkie jednak mieściły się w dwóch najważniejszych celach jakie chcieliśmy z Jackiem osiągnąć: zwiększyć komfort zarówno osoby niewidomej jak i psa przewodnika oraz zwiększyć ilość przekazywanych bodźców. Często przez wady konstrukcyjne uprzęży oraz brak jej odpowiedniej sztywności bodźce, które są przekazywane przez przednie łapy psa na rączkę, za którą trzyma osoba niewidoma, są zatracane. A ich odpowiednie i pełne przenoszenie jest warunkiem swobodnej wędrówki osoby niewidomej za psem przewodnikiem. Wraz z Jackiem zastanawialiśmy się dlaczego dostępne uprzęże posiadają taki kształt czy konstrukcje i czy są one adekwatne do pełnionej funkcji, czy nie. Tutaj pojawiła się bardzo rozbudowana część analizy. Okazało się, że w momencie w którym pies jest w ruchu w jego szkielecie najbardziej pracują łopatki i to stamtąd można odebrać najwięcej bodźców dla osoby niewidomej. Była to kolejna informacja, o tym, że uprząż powinna być skonstruowana inaczej. Drugie usprawnienie dotyczyło samej części tekstylnej uprzęży. Obecnie są one wykonywane ze skóry i w ten sposób producenci starają się zachować odpowiednią sztywność. My postanowiliśmy zrobić coś innego czyli wykorzystać różnorodne materiały, które połączone ze sobą sprawią, że uprząż w jednych miejscach będzie sztywna, a w innych miękka, co pozwoli uzyskać odpowiedni komfort dla psa oraz sztywność konstrukcji, tam gdzie powinna ona być zachowana. Dlatego też oprócz materiałów tekstylnych uprząż posiada płatki tworzywowe, które pozwolą na to, aby pies w momencie ruchu, przekazywał jeszcze więcej bodźców na pałąk (część uprzęży, którą trzyma w ręce osoba niewidoma).
Jak wyglądał proces testowania rozwiązań w ramach projektu koncepcyjnego?
P.M.: Najpierw powstał pierwszy model skorupy z żywicy z włóknem szklanym. Testowaliśmy na nim układ konstrukcji, to znaczy jak blisko kręgosłupa możemy ustawić mocowanie pałąka. Czy może być blisko kręgosłupa, czy trochę dalej, zawsze szukając tego miejsca w obrębie łopatki. Okazało się na przykład, że w momencie, gdy mocowanie było umiejscowione zbyt blisko kręgosłupa, to Jacek czuł jakby pies biegł przed siebie. W momencie gdy rozszerzyliśmy rozstaw mocowania za bardzo, to bodźce przestawały być przez Jacka wyczuwalne. Był to etap konieczny na zweryfikowanie pomysłu istnienia “skorupy” oraz znalezienia podstawowych punktów konstrukcyjnych, na których można było się potem oprzeć przy projektowaniu poszczególnych elementów. Były też rozwiązania, które w praktyce okazały się nie do przyjęcia, jak na przykład zmiana kąta ustawienia ręki i samej dłoni co miało zwiększyć komfort podczas pracy psa. Próbowaliśmy zmieniać kąt i sprawdzaliśmy jak to wpływa na odbieranie bodźców. Okazało się, że nie możemy zmienić pozycji dłoni ponieważ kiedy jest ustawiona równolegle do kierunku, w którym idzie pies, łatwiej jest interpretować jego ruchy. W momencie, kiedy delikatnie zmienimy to ustawienie na rzecz wygody osoby niewidomej, odczyt ten zostaje zaburzony do tego stopnia, że osoba niewidoma zaczyna wchodzić na łapy psa. W związku z tym postanowiliśmy spróbować zmienić kształt pałąka, co pozwoliłoby odciążyć ramię. Dlatego obecnie pałąk podwójny ma bardziej adekwatny, asymetryczny kształt. Pojawił się też pomysł na zaprojektowanie dwóch pałąków dostosowanych do różnych przestrzeni. Obecnie jest tylko jeden, który w przestrzeni miejskiej jest bardzo niewygodny, szczególnie podczas podróżowania publicznymi środkami transportu. Dlatego też powstał pałąk pojedynczy, dedykowany przestrzeni miejskiej, którego łatwo odpiąć od uprzęży kiedy jest to konieczne. Drugi to ten pałąk podwójny, asymetryczny dedykowany przestrzeni bardziej wymagającej. To były aspekty związane z konstrukcją, potem pojawiły się nowe rozwiązania związane z samym materiałem tekstylnym. Postanowiliśmy wykorzystać właściwości różnych materiałów, aby uzyskać efekt sztywności i komfortu. Chcieliśmy, aby uprząż była też łatwa do utrzymania w czystości, co obecnie jest bardzo problematyczne. Dlatego też pojawił się pomysł, aby składała się z części, którą można odpiąć i wyprać oraz z części w której będą przymocowane elementy konstrukcyjne. Testowaliśmy różne materiały w poszukiwaniu tych, które odpowiadałyby założeniom, konsultowaliśmy się z technologiem, kupowaliśmy próbki. Szukaliśmy również odpowiedniego kroju uprzęży, który rysowaliśmy na specjalnie zrobionym styrodurowym psie, a potem szyliśmy modele. Ostatecznie część odpinana, która ma najwięcej kontaktu z sierścią psa jest wykonana z oddychającej tkaniny technicznej i jest przymocowana na napach do części głównej. Ta z kolei posiada w sobie wszystkie elementy konstrukcyjne i tworzywowe wkładki więc od środka wyłożona jest pianką dystansującą, która pozwala na przepływ powietrza i zwiększa komfort psiaka. Na zewnętrznej stronie która wystawiona jest na działanie różnorodnych czynników atmosferycznych zastosowaliśmy oryginalną cordurę. Jest to obecnie najbardziej wytrzymały materiał na rynku. Dodatkowo jest ona przeszyta nicią reflective, co sprawia, że osoba niewidoma i pies są widoczni po zmroku.
Jakie najważniejsze wnioski wyciągnęła Pani z całego procesu tworzenia swojego projektu koncepcyjnego?
P.M.: W projektach zawsze bardzo ważny jest etap testowania i poszukiwania nowych rozwiązań. Zwłaszcza na naszej uczelni wykładowcy kładą na to szczególny nacisk, wymagając od nas nie tylko rysunków czy modeli komputerowych, ale również takich, które można wziąć do ręki, dotknąć, poczuć, sprawdzić. Dzięki pracy przy tym projekcie dowiedziałam się, że kontakt z użytkownikiem końcowym jest najważniejszy. Nie da się tego zastąpić niczym innym. Mogłam zbierać informacje w internecie, ale często była to wiedza czysto teoretyczna, a nie praktyczna wzięta z życia Jacka, który radzi sobie świetnie i może być przykładem dla wielu ludzi. Wiedza, którą zdobyłam dzięki Jackowi jest nieoceniona. To współpraca z użytkownikiem, ciągłe testowanie i weryfikacja pomysłów na bieżąco są kluczowymi czynnikami, które popychają projekt do przodu.
Czy mógłby Pan rozwinąć swoją myśl z wywiadu dla Gazety Krakowskiej "Moim zdaniem problem tkwi w tym, że psy są szkolone wyłącznie przez osoby widzące"?
Jacek Piotrowski: To jest pewnego rodzaju zasadą, że na wielu różnych płaszczyznach różne rzeczy dla osób niewidomych robią ludzie widzący, co jest w swoim założeniu błędnym kołem, bo nikt nie jest w stanie do końca wiedzieć co jest komu potrzebne tak jak sama osoba zainteresowana. Osoby widzące szkolą psy, bez konsultacji z osobą niewidomą, a to przecież ona ma pracować z psem. Ludzie niewidomi dzięki swojemu doświadczeniu z pewnością mogliby pomóc zarówno w szkoleniu psów jak i tworzeniu uprzęży, po to by dostosować je do czasów teraźniejszych oraz wykorzystać zdobycze dzisiejszej technologii. Dla przykładu uprzęże wciąż tworzone są w oparciu o jeden stary wzór z 1819 roku. Kaletnicy, którzy je wykonują są często trzymani jak dawniej alchemicy na wieżach w tajemnicy przed światem. Żadna organizacja, fundacja nie chce dzielić się z inną informacjami na temat tych osób. Sam starałem się uzyskać numer telefonu do kaletników po to, by wykupić od nich wzór lub wykonać mój własny. Niestety nigdy ta sztuka mi się nie udała. Jednak niewiele później spotkałem Paulinę.
Jak zareagował Pan na projekt Pani Pauliny? Dlaczego zdecydował się Pan wziąć w tym udział?
J.P.: Kiedy usłyszałem, że ktoś chce zrobić pracę dyplomową o psach przewodnikach, uprzężach i tego jak wpływają one na życie osób niewidomym zareagowałem pozytywnie. Paulina chciała zrobić coś namacalnego, coś co może uczynić czyjeś życie łatwiejszym. Pomyślałem, że skoro z jednej strony można komuś pomóc, z drugiej zrobić coś pozytywnego, a przy okazji jeśli była choć najmniejsza szansa na to, że uda się zrobić taką uprząż, która od zawsze mi się marzyła dlaczego miałbym jej odmówić? Swojego pierwszego psa przewodnika dostałem w 2006 roku więc przez cały ten czas zebrałem dużą wiedzę na ten temat. Miałem wiele różnych uprzęży, byłem świadomy ich wad, ale także w każdej z nich widziałem jakieś fajne rozwiązanie, których zebranie w całość mogło dać pożądany efekt i właśnie to chciała zrobić Paulina.
Czy pies przewodnik jest dla każdego? Czy każda osoba nadaje się do współpracy z psem?
J.P.: Nie. Uważam że każdy może się postarać mieć takiego psa, jednak musi spełnić szereg warunków. Po pierwsze osoba taka musi po prostu lubić kontakt ze zwierzętami, po drugie musi potrafić chodzić samemu z laską po mieście, mieć dobrą orientację w terenie, która z resztą jest sprawdzana przez osoby wydające psy z fundacji. Musi ją być również stać na wydatek rzędu 200 złotych miesięcznie na jedzenie dla przewodnika oraz ewentualne koszty jego leczenia, bo to się przecież może zawsze zdarzyć. Osoba ubiegająca się o psa przewodnika musi być także czynna społecznie i zawodowo. Jeśli pracuje czy studiuje, jest odpowiednio zrehabilitowana, to może ubiegać się o psa. Jeśli jednak któryś z tych czynników nie jest spełniony, to posiadanie takiego psa może przynieść tej osobie więcej problemów niż powodów do radości. Fundacje, które dają psy pilnują tego, aby nie trafiły one w ręce osób, które praktykują siedzący tryb życia, boją się wyjść do ludzi. Dzieje się tak ponieważ wyszkolenie takiego psa jest stosunkowo drogie i nie można pozwolić na to, aby stały się one psami kanapowymi. Od małego szkolone są po to, by służyć człowiekowi, a nie siedzieć bezczynnie w domu, gdyż mogłyby pomagać komuś, kto korzystałby z nich zgodnie z przeznaczeniem.
Czy testował Pan kiedyś rozwiązania technologiczne, które pomagają w poruszaniu się po mieście? Czy są one w stanie zastąpić psa przewodnika?
J.P.: Tak, głównie urządzenia oparte na sygnałach GPS i częściowo rozwiązania oparte na wykrywaniu przeszkód za pomocą ultradźwięków, fal podczerwonych bądź lasera. Natomiast wszystkie te technologie są technologiami wspierającymi i nie zastąpią ani psa ani laski. Myślę, ze w przyszłości zastąpienie psa przewodnika technologią będzie możliwe, jednak tylko do pewnego stopnia, gdyż nie zastąpi go w sposób emocjonalny. Zawsze mówi się, że pies przewodnik to jest zwierzę, które prowadzi osobę niewidomą w przestrzeni publicznej i na tym kończy się jego rola, co nie jest prawdą. Pies przewodnik bardzo pomaga tym osobom emocjonalnie. Posiadanie psa zmusza do tego, aby człowiek nauczył się bycia otwartym, ponieważ każdego dnia na przystankach autobusowych ludzie zadają pytania. Co więcej, niewidomi są lepiej postrzegani przez społeczeństwo, kiedy widzą u jego boku psa przewodnika. Społeczeństwo nie traktuje takiej osoby jako kogoś biednego, bo ma trudniej w życiu lecz dostrzega zespół, fajną i owocną współpracę między psem, a człowiekiem. Raz, że to pomaga społeczeństwu nawiązywać kontakt z osoba niewidomą, bo w momencie kiedy jest pies, łatwiej jest nawiązać jakąś rozmowę, dwa, pomaga to osobie niewidomej w poznaniu ludzi, otwarciu się na innych. Bez psa ten kontakt jest bardziej utrudniony.
Czy współpraca z Panią Pauliną nauczyła czegoś Pana?
J.P.: Tak, nasza współpraca była bardzo ciekawą przygodą, dzięki której mam wiele dobrych wspomnień i sam też dowiedziałem się wielu nowych rzeczy. Co więcej udało nam się stworzyć projekt uprzęży o której zawsze marzyłem. Nie jest to na pewno projekt skończony, planujemy z Pauliną wykonać użytkową wersję, z której będę mógł korzystać. Aktualny model, był przygotowany na potrzeby pracy dyplomowej. Jednak nasza dotychczasowa współpraca była bardzo obiecująca i jestem w pełni przekonany, że będzie tak nadal. W związku z tym, że był to projekt koncepcyjny będziemy nadal pracować z odpowiednimi fachowcami nad wersją użytkową.
Rozmawiali: Maria Pabian i Maciej Sekuła, studenci kierunku Gospodarka i Administracja Publiczna Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie.