Współpraca: nauka-biznes, biznes-władze publiczne.
Istnieją państwa, gdzie współpraca nauki, biznesu i władzy publicznej funkcjonuje na wysokim poziomie i odgrywa znaczącą rolę. Jak znaleźć złoty środek na czerpanie korzyści z takiego modelu? Na czym powinniśmy bazować?
Rozmowa z dr. Mariuszem Ruszlem, adiunktem w Katedrze Ekonomii Wydziału Zarządzania Politechniki Rzeszowskiej im. I. Łukasiewicza.
Ewelina Mędrek, Kacper Zięba: Czy modele współpracy „nauka-biznes, biznes-władze publiczne” są panu znane? Czy mogą być uznawane za czynnik budujący innowacyjność we współczesnym państwie?
Dr Mariusz Ruszel: Współpraca pomiędzy nauką a biznesem jak najbardziej stanowi taki instrument oraz element kształtowania konkurencyjności polskiej gospodarki. Funkcjonalnym instrumentarium w tym zakresie z pewnością jest Narodowe Centrum Badań i Rozwoju (NCBiR), które posiada cały szereg różnego rodzaju programów. Przykładem jest - Gospostrateg, stwarzający możliwość tworzenia konsorcjum aplikowania przez jednostki akademickie wraz z przedstawicielami biznesu o granty. Innym przykładem jest program INGA realizowany we współpracy PGNiG, GAZ-SYSTEM oraz NCBiR.
Czy mógłby Pan w oparciu o własne doświadczenia opowiedzieć o wyżej wspomnianym modelu współpracy? Jak on funkcjonuje w codziennym życiu?
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć, że model współpracy pomiędzy nauką a biznesem jest bardzo ważny, gdyż stwarza możliwości wdrażania wiedzy oraz badań naukowych chociażby poprzez projekty pilotażowe. Natomiast, myślę że trzeba wspomnieć o ważnej kwestii, o której się zapomina. Problem polega na tym, że nie jesteśmy w stanie uczyć się na dobrych przykładach, które są realizowane w innych państwach. Analiza różnego rodzaju funkcjonalnych instrumentów i uwarunkowań prawnych często pozwala wyprowadzić trafne wnioski, bądź rekomendacje dla polskiej gospodarki.
Czy uważa Pan, że jakieś państwo jest pionierem w tym zakresie i jako kraj powinniśmy brać z niego przykład?
Dobrym przykładem są Niemcy, które mają świetnie poukładane elementy związane ze współpracą biznesu i nauki. Są też doskonałym państwem, które potrafi kształtować narrację na poziomie globalnym. Mają bardzo dobre rozwiązania systemowe. Podobną sytuację możemy obserwować w USA.
W jakiej dziedzinie Instytut Kościuszki w Krakowie, w którym działał pan jako ekspert ds. klimatu i energii, wykorzystuje współpracę nauki, biznesu i władzy publicznej?
Obecnie z pewnością jest to cyberbezpieczeństwo. Jest to problematyka, na której Instytut teraz koncentruje swoją działalność.
Jakie są Pana zdaniem mocne i słabe strony takiej współpracy?
Mocne strony to na pewno uzyskiwanie pewnego rodzaju efektu skali, czyli efektu synergicznego. Połączenie kompetencji i wiedzy z różnych sektorów, czyt. nauka -biznes - administracja publiczna, daje zawsze najlepszą wypadkową, więc to jest na pewno mocną stroną. Słabą stroną współpracy może być niewystarczający model finansowy dopuszczania, czy angażowania do takich przedsięwzięć małych podmiotów, typu: stowarzyszenia, fundacje, mniejsze uczelnie, itd. Tu jest ogromny deficyt i problem. Zazwyczaj tego typu działania są realizowane przez najmocniejsze podmioty. Często jest to bazowanie na marce danej uczelni. Nie zawsze dopuszcza się do tego typu współpracy ludzi młodych, którzy mogą mieć wiele ciekawych pomysłów, pewien entuzjazm i zapał do pracy, ale nie reprezentują silnego ośrodka naukowego. Ich afiliacja jest inna, natomiast wcale to nie oznacza, że ich pomysły są gorsze. To jest moim zdaniem największa słaba strona, że nikt dotychczas w Polsce nie wymyślił funkcjonalnego modelu umożliwiania tym ludziom przebijania się z pomysłami do tego typu współpracy. Szczególnie jest to widoczne na poziomie organizacji pozarządowych, dla których takie możliwości w ogóle nie zostały stworzone.
Czy taka współpraca wpływa na rozwój osobisty? Czy można powiedzieć, że jest to dobra droga rozwoju dla studenta jeśli ma się taką możliwość?
Bez wątpienia tak. Szczególnie realizując projekt, zadanie, czy przedsięwzięcie, które z teorii ma zastosowanie w praktyce. Najlepiej, żeby dany projekt prowadził do pilotażu. Jeżeli ktoś w czymś takim uczestniczy, to z pewnością nieco inaczej potrafi tą rzeczywistość - po pierwsze - interpretować, a po drugie staje się nie tylko teoretykiem, ale łączy podstawę teoretyczną z praktycznym zastosowaniem. Jest to model docelowy. W przypadku studentów, niestety niewielu z nich posiada możliwość takiej współpracy. Jest to bardzo ważne, ale też bardzo trudne, ponieważ istnieje niewiele ścieżek, które umożliwiają tego typu rozwój. Problem polega również na tym, że nawet, jeśli są tworzone takie kanały umożliwiające studentom wyartykułowanie własnych pomysłów, to są one koncentrowane w Warszawie. Często dla takiego studenta problemem może być koszt utrzymania, czy też koszt dojazdu. W innych państwach najlepsze pomysły niekoniecznie rodzą się w stolicach. Model kształtowania tego typu postaw jest kształtowany lokalnie. Problem, jaki w naszym kraju występuje to brak funkcjonalnych instrumentów, które by umożliwiały takie przedsięwzięcia lokalnie, tak żeby bez konieczności przemieszczania się można było współkreować tego typu działania. Dobrym kierunkiem jest rozwój inkubatorów oraz start-upów.
Rozmawiali: Ewelina Mędrek oraz Kacper Zięba, studenci studiów magisterskich na kierunku Gospodarka i Administracja Publiczna Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie