Zwykło się mawiać, że wiele granic istnieje tylko w naszych głowach. Czytając relację Patrycji Szczerbińskiej dotyczącą realizacji projektu, który tworzy wspólnie z Oskarem Rycko odnosimy wrażenie, że niemożliwe staje się realne. Autorzy inspirują nas swoimi przeżyciami oraz nietuzinkową wiedzą, którą zdobyli podczas licznych podróży.
O pomyśle, pierwszych próbach i realizacji projektu „Dawaj w Świat” rozmawiamy z Patrycją Szczerbińską.
Maria Machalska: Czym się Państwo zajmowali przed wyjazdem na 5 miesięczną wyprawę do Azji i Australii?
Patrycja Szczerbińska: Mieszkałam w Krakowie i pracowałam w telewizji TTV jako kierownik produkcji. Praca była stricte związana z moim wykształceniem i zainteresowaniami, dwa lata wcześniej uzyskałam tytuł magistra w Łódzkiej Szkole Filmowej. Lubiłam tę pracę, dużo się działo, a od zawsze potrzebowałam dużej ilości bodźców. Brakowało mi jednak pracy twórczej z mojej strony, myślałam nawet o studiach reżyserskich po powrocie. Przez pierwszy miesiąc w podróży pisałam scenariusz do teczki aplikacyjnej.
Oskar pracował jako project menadżer w branży e-sportowej. Jego firma organizowała turnieje gier komputerowych na całym świecie, dzięki czemu regularnie wyjeżdżał odwiedzając ciekawe miejsca. Kilkukrotnie brał udział w organizacji najważniejszego wydarzenia w e-sporcie, które co roku jest organizowane w katowickim Spodku - Intel Extreme Masters.
Patrycja Szczerbińska: Mieszkałam w Krakowie i pracowałam w telewizji TTV jako kierownik produkcji. Praca była stricte związana z moim wykształceniem i zainteresowaniami, dwa lata wcześniej uzyskałam tytuł magistra w Łódzkiej Szkole Filmowej. Lubiłam tę pracę, dużo się działo, a od zawsze potrzebowałam dużej ilości bodźców. Brakowało mi jednak pracy twórczej z mojej strony, myślałam nawet o studiach reżyserskich po powrocie. Przez pierwszy miesiąc w podróży pisałam scenariusz do teczki aplikacyjnej.
Oskar pracował jako project menadżer w branży e-sportowej. Jego firma organizowała turnieje gier komputerowych na całym świecie, dzięki czemu regularnie wyjeżdżał odwiedzając ciekawe miejsca. Kilkukrotnie brał udział w organizacji najważniejszego wydarzenia w e-sporcie, które co roku jest organizowane w katowickim Spodku - Intel Extreme Masters.
Kto zainicjował pomysł wyprawy? Skąd narodziła się chęć do podróży?
W 2015 roku poleciałam z mamą do Tajlandii na pierwszą bardziej egzotyczną podróż. To była zorganizowała wycieczka z biurem podróży, zupełnie inna bajka niż eksploracja jakiej jesteśmy oddani teraz, ale właśnie tak to się zaczęło. Pani pilotka, która nam przewodziła, opowiedziała mi swoją kilkumiesięczną wyprawę z plecakiem po Azji i wtedy jej wspomnienia zainspirowały moje nowe marzenie. Byłam zachwycona innym światem, który w tym kraju obserwowałam a jednocześnie świadoma, że najlepsze jest schowane poza szlakiem turystycznym. Zapragnęłam to poznać. Po powrocie opowiedziałam o tym Oskarowi i właśnie wtedy postawiliśmy sobie taką podróż za cel. Byliśmy wtedy na drugim roku studiów licencjackich, nie pracowaliśmy. Wiedzieliśmy, że to nie jest plan na za chwilę, ale na za kilkanaście miesięcy lub nawet parę lat.
W 2015 roku poleciałam z mamą do Tajlandii na pierwszą bardziej egzotyczną podróż. To była zorganizowała wycieczka z biurem podróży, zupełnie inna bajka niż eksploracja jakiej jesteśmy oddani teraz, ale właśnie tak to się zaczęło. Pani pilotka, która nam przewodziła, opowiedziała mi swoją kilkumiesięczną wyprawę z plecakiem po Azji i wtedy jej wspomnienia zainspirowały moje nowe marzenie. Byłam zachwycona innym światem, który w tym kraju obserwowałam a jednocześnie świadoma, że najlepsze jest schowane poza szlakiem turystycznym. Zapragnęłam to poznać. Po powrocie opowiedziałam o tym Oskarowi i właśnie wtedy postawiliśmy sobie taką podróż za cel. Byliśmy wtedy na drugim roku studiów licencjackich, nie pracowaliśmy. Wiedzieliśmy, że to nie jest plan na za chwilę, ale na za kilkanaście miesięcy lub nawet parę lat.
Co wpłynęło na podjęcie decyzji o pozostawieniu dotychczasowego stabilnego życia i oddaniu się w wir podróży?
Właściwie wystarczającym bodźcem było zgromadzenie odpowiedniej ilości środków finansowych na koncie oszczędnościowym. Ponadto przed podjęciem pracy wiedzieliśmy, co jest naszym marzeniem i jaki stawiamy sobie cel, aby je zrealizować. Chcieliśmy również przepracować minimum dwa-trzy lata przed wyjazdem, aby zdobyć doświadczenie i po powrocie startować z lepszej pozycji na rynku.
Właściwie wystarczającym bodźcem było zgromadzenie odpowiedniej ilości środków finansowych na koncie oszczędnościowym. Ponadto przed podjęciem pracy wiedzieliśmy, co jest naszym marzeniem i jaki stawiamy sobie cel, aby je zrealizować. Chcieliśmy również przepracować minimum dwa-trzy lata przed wyjazdem, aby zdobyć doświadczenie i po powrocie startować z lepszej pozycji na rynku.
Kiedy dokładnie została podjęta decyzja o wyjeździe?
Za taki moment, można uznać dzień, w którym kupiliśmy bilety do Katmandu. To był styczeń 2018 roku, wylot zaplanowaliśmy na październik.
Za taki moment, można uznać dzień, w którym kupiliśmy bilety do Katmandu. To był styczeń 2018 roku, wylot zaplanowaliśmy na październik.
Ile trwało przygotowanie do wyjazdu?
Zbieranie pieniędzy zajęło nam około półtorej roku. Planowanie destynacji, kupno kolejnych biletów oraz doposażanie się w sprzęt zorganizowaliśmy w pół roku. Intensywnie pracowaliśmy międzyczasie, więc zajmowaliśmy się tym w wolnych chwilach.
Zbieranie pieniędzy zajęło nam około półtorej roku. Planowanie destynacji, kupno kolejnych biletów oraz doposażanie się w sprzęt zorganizowaliśmy w pół roku. Intensywnie pracowaliśmy międzyczasie, więc zajmowaliśmy się tym w wolnych chwilach.
Kiedy narodził się pomysł realizacji projektu Dawaj W Świat (poprzednio: zdalaoddomu)?
Projekt przez rok funkcjonował pod nazwą zdalaoddomu, ale z przyczyn wizerunkowo-marketingowych przekształciliśmy się w Dawaj W Świat. W trakcie podróży pisałam dziennik. Zapisywałam emocje, spostrzeżenia, ciekawe historie. Chciałam, żeby powstała z tego „ala książka”. Coś wydanego w papierowej formie. Zapisałam trzy notesy w ciągu pięciu miesięcy. To był pierwszy koncept publikacji o jakiej myślałam. Na Filipinach, czyli w połowie wyprawy podczas deszczowego tygodnia poświęciliśmy dużo czasu na procesowanie w naszych głowach oraz rozmawianie o wszystkim, czego doświadczyliśmy w ostatnim czasie. Uwrażliwiliśmy się na problemy trzeciego świata, doceniliśmy możliwości jakie mamy jako obywatele rozwiniętego kraju. Zrozumieliśmy wpływ globalizacji na zmiany klimatyczne. To wszystko spowodowało, że nie chcieliśmy już nigdy wracać na poprzednią ścieżkę kariery. Zamarzyliśmy, by podróżować więcej i uczynić z tego nasz styl życia. Nie interesowaliśmy się wtedy jeszcze „blogosferą”, wiedzieliśmy tylko, że są na świecie ludzie, którzy żyją z podróży. Nie mieliśmy ze sobą ani sprzętu video ani nawet laptopa do pisania regularnego bloga, przeżyliśmy tą podróż w zupełnej wolności.
Po powrocie, czyli w marcu poprzedniego roku (2019) rozpoczęliśmy pracę nad budową pierwszej strony, pisanie pierwszych wpisów, obróbkę zdjęć. Wszystko robiliśmy sami, korzystając z tutoriali, był to proces bardzo czasochłonny. W międzyczasie robiliśmy „research” polskich i zagranicznych youtuberów oraz blogerów podróżniczych. Poszukiwaliśmy informacji, które mogłyby nas naprowadzić na właściwe tory oraz pomóc rozwikłać zagadkę jak połączyć pasję z pracą. Poświęciliśmy setki godzin na oglądanie filmików podróżniczych. To trwało jakieś dwa miesiące, po tym czasie byliśmy gotowi by upublicznić pierwszy post i zarazem ogłosić cel, jakim było wystartowanie kanału na YouTube.
Od początku wiedzieliśmy, że blog będzie dla nas pierwszym krokiem w tym projekcie. Docelowo chcieliśmy robić filmy, co zrozumiałe, ponieważ z branżą audiowizualną oboje byliśmy związani na długo przed wyjazdem. Myśl o robieniu filmów, które będą dziełem naszego konceptu i pracy od początku do końca, była niesamowicie ekscytująca. W telewizji oraz filmie to praca całego zespołu składa się na efekt końcowy i trzeba umieć pójść na kompromis. Tutaj do spółki jest nas tylko dwoje i mamy bardzo podobne poczucie zarówno formy, estetyki jak i humoru, więc pracuje się nam fantastycznie.
Chcąc realizować marzenie, potrzebowaliśmy sprzętu video. Wiedzieliśmy, że półśrodki nie wchodzą w grę, ponieważ dla nas ważna jest jakość realizowanych przez nas vlogów, czyli krótkich filmów w formie video, które są rodzajem internetowego dziennika. W czerwcu dostaliśmy dofinansowanie i zakupiliśmy podstawowy zestaw. Zanim wyruszyliśmy w pierwszą podróż w ramach projektu, uczyliśmy się sprzętu, ruchów kamery, gimbala. Chcieliśmy wiedzieć wszystko od technicznej strony zanim znajdziemy się na naszym improwizowanym planie. W wakacje zrealizowaliśmy trzy pierwsze filmy z przygotowań do pierwszej wyprawy i odpaliliśmy nasz kanał.
Projekt przez rok funkcjonował pod nazwą zdalaoddomu, ale z przyczyn wizerunkowo-marketingowych przekształciliśmy się w Dawaj W Świat. W trakcie podróży pisałam dziennik. Zapisywałam emocje, spostrzeżenia, ciekawe historie. Chciałam, żeby powstała z tego „ala książka”. Coś wydanego w papierowej formie. Zapisałam trzy notesy w ciągu pięciu miesięcy. To był pierwszy koncept publikacji o jakiej myślałam. Na Filipinach, czyli w połowie wyprawy podczas deszczowego tygodnia poświęciliśmy dużo czasu na procesowanie w naszych głowach oraz rozmawianie o wszystkim, czego doświadczyliśmy w ostatnim czasie. Uwrażliwiliśmy się na problemy trzeciego świata, doceniliśmy możliwości jakie mamy jako obywatele rozwiniętego kraju. Zrozumieliśmy wpływ globalizacji na zmiany klimatyczne. To wszystko spowodowało, że nie chcieliśmy już nigdy wracać na poprzednią ścieżkę kariery. Zamarzyliśmy, by podróżować więcej i uczynić z tego nasz styl życia. Nie interesowaliśmy się wtedy jeszcze „blogosferą”, wiedzieliśmy tylko, że są na świecie ludzie, którzy żyją z podróży. Nie mieliśmy ze sobą ani sprzętu video ani nawet laptopa do pisania regularnego bloga, przeżyliśmy tą podróż w zupełnej wolności.
Po powrocie, czyli w marcu poprzedniego roku (2019) rozpoczęliśmy pracę nad budową pierwszej strony, pisanie pierwszych wpisów, obróbkę zdjęć. Wszystko robiliśmy sami, korzystając z tutoriali, był to proces bardzo czasochłonny. W międzyczasie robiliśmy „research” polskich i zagranicznych youtuberów oraz blogerów podróżniczych. Poszukiwaliśmy informacji, które mogłyby nas naprowadzić na właściwe tory oraz pomóc rozwikłać zagadkę jak połączyć pasję z pracą. Poświęciliśmy setki godzin na oglądanie filmików podróżniczych. To trwało jakieś dwa miesiące, po tym czasie byliśmy gotowi by upublicznić pierwszy post i zarazem ogłosić cel, jakim było wystartowanie kanału na YouTube.
Od początku wiedzieliśmy, że blog będzie dla nas pierwszym krokiem w tym projekcie. Docelowo chcieliśmy robić filmy, co zrozumiałe, ponieważ z branżą audiowizualną oboje byliśmy związani na długo przed wyjazdem. Myśl o robieniu filmów, które będą dziełem naszego konceptu i pracy od początku do końca, była niesamowicie ekscytująca. W telewizji oraz filmie to praca całego zespołu składa się na efekt końcowy i trzeba umieć pójść na kompromis. Tutaj do spółki jest nas tylko dwoje i mamy bardzo podobne poczucie zarówno formy, estetyki jak i humoru, więc pracuje się nam fantastycznie.
Chcąc realizować marzenie, potrzebowaliśmy sprzętu video. Wiedzieliśmy, że półśrodki nie wchodzą w grę, ponieważ dla nas ważna jest jakość realizowanych przez nas vlogów, czyli krótkich filmów w formie video, które są rodzajem internetowego dziennika. W czerwcu dostaliśmy dofinansowanie i zakupiliśmy podstawowy zestaw. Zanim wyruszyliśmy w pierwszą podróż w ramach projektu, uczyliśmy się sprzętu, ruchów kamery, gimbala. Chcieliśmy wiedzieć wszystko od technicznej strony zanim znajdziemy się na naszym improwizowanym planie. W wakacje zrealizowaliśmy trzy pierwsze filmy z przygotowań do pierwszej wyprawy i odpaliliśmy nasz kanał.
Jakie miejsca udało się Państwu odwiedzić realizując projekt Dawaj W Świat (poprzednio zdalaoddomu)?
Jesienią poprzedniego roku spędziliśmy trzy i pół tygodnia podróżując po Serbii oraz Macedonii. Podróżowaliśmy dwudziestoletnim samochodem (Subaru Forester, napęd 4x4), który kupiliśmy po to, aby móc zrealizować ten plan. Auto ma bardzo duży bagażnik a jako że podróżujemy we dwoje, mogliśmy cały tył zaaranżować w sypialnie. Nie mieliśmy za dużo funduszy, ale chęć podróżowania po świecie była silniejsza. W ten sposób zaoszczędziliśmy na noclegach. W bagażniku dachowym woziliśmy palnik gazowy i garnki oraz kuchenkę polową. Takie rozwiązanie pozwoliło nam na tanie jedzenie. Codzienną toaletkę ogarnialiśmy za sprawą pięciolitrowej butelki z wodą a co 3-4 dni szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy wziąć prysznic. Na Bałkanach ludzie są tak wspaniali, że nie było z tym najmniejszego problemu.
Zaraz po zmontowaniu kilku pierwszych odcinków wyleciałam do Japonii. Oskar poleciał ze swoim Tatą do Argentyny oraz Chile, by eksplorować Patagonię. Od stycznia jesteśmy razem na wyspie Hokkaido, gdzie pracujemy w resorcie narciarskim i eksplorujemy tutejsze góry. Jesteśmy na programie working holiday, którego ideą jest kilkutygodniowa lub kilkumiesięczna praca, by później móc zwiedzać kraj. Zrealizowaliśmy filmy z dwóch pobliskich japońskich miast – Otaru oraz Sapporo, ale nasza prawdziwa wyprawa rozpocznie się pierwszego kwietnia. Planujemy trzy lub cztery tygodnie podróży, choć w momencie odpowiadania na to pytanie, podróż stoi pod znakiem zapytania ze względu na duże zagrożenie związane z epidemią koronawirusa. Mamy nadzieję, że sytuacja się uspokoi i wszystko dojdzie do skutku. Podczas tej wyprawy powstanie kilkuodcinkowa seria z tego niezwykłego kraju. Chociaż jesteśmy tutaj trzy miesiące, cały czas odkrywamy nowe spostrzeżenia na temat tutejszego świata. Jest fascynujący.
Jesienią poprzedniego roku spędziliśmy trzy i pół tygodnia podróżując po Serbii oraz Macedonii. Podróżowaliśmy dwudziestoletnim samochodem (Subaru Forester, napęd 4x4), który kupiliśmy po to, aby móc zrealizować ten plan. Auto ma bardzo duży bagażnik a jako że podróżujemy we dwoje, mogliśmy cały tył zaaranżować w sypialnie. Nie mieliśmy za dużo funduszy, ale chęć podróżowania po świecie była silniejsza. W ten sposób zaoszczędziliśmy na noclegach. W bagażniku dachowym woziliśmy palnik gazowy i garnki oraz kuchenkę polową. Takie rozwiązanie pozwoliło nam na tanie jedzenie. Codzienną toaletkę ogarnialiśmy za sprawą pięciolitrowej butelki z wodą a co 3-4 dni szukaliśmy miejsca, gdzie moglibyśmy wziąć prysznic. Na Bałkanach ludzie są tak wspaniali, że nie było z tym najmniejszego problemu.
Zaraz po zmontowaniu kilku pierwszych odcinków wyleciałam do Japonii. Oskar poleciał ze swoim Tatą do Argentyny oraz Chile, by eksplorować Patagonię. Od stycznia jesteśmy razem na wyspie Hokkaido, gdzie pracujemy w resorcie narciarskim i eksplorujemy tutejsze góry. Jesteśmy na programie working holiday, którego ideą jest kilkutygodniowa lub kilkumiesięczna praca, by później móc zwiedzać kraj. Zrealizowaliśmy filmy z dwóch pobliskich japońskich miast – Otaru oraz Sapporo, ale nasza prawdziwa wyprawa rozpocznie się pierwszego kwietnia. Planujemy trzy lub cztery tygodnie podróży, choć w momencie odpowiadania na to pytanie, podróż stoi pod znakiem zapytania ze względu na duże zagrożenie związane z epidemią koronawirusa. Mamy nadzieję, że sytuacja się uspokoi i wszystko dojdzie do skutku. Podczas tej wyprawy powstanie kilkuodcinkowa seria z tego niezwykłego kraju. Chociaż jesteśmy tutaj trzy miesiące, cały czas odkrywamy nowe spostrzeżenia na temat tutejszego świata. Jest fascynujący.
Kiedy zrozumieli Państwo, że odkrywanie świata to sposób na Wasze życie?
Podczas wspomnianej podróży do Azji. Rozpoczęliśmy wysoko stawiając poprzeczkę, bowiem od dwudziestodniowego trekkingu w nepalskich Himalajach. Dość znana trasa Annapurna Circuit, jak sama nazwa wskazuje, wędrowaliśmy dookoła masywu Annapurna. Widzieliśmy po raz pierwszy w naszym życiu ośmiotysięczniki, lodospady, wioski na wysokościach powyżej 4000 m.n.p.m. Lokalni mieszkańcy, których tam spotykaliśmy, byli niesamowici. Nadawali tej wyprawie inny wymiar. To doświadczenie nie do opisania. Trzeba to przeżyć, aby zrozumieć. Słowa, zdjęcia ani filmy nie są w stanie oddać tego, co rozgrywa się w głowie w takim miejscu. Następnie zwiedziliśmy Malezję, Sydney oraz Melbourne w Australii. Później ruszyliśmy w podróż skuterem odwiedzając nieuczęszczane przez turystów części Bali, wspinaliśmy się na aktywne wulkany na indonezyjskiej Javie. Odkrywaliśmy góry oraz rajskie plaże na Filipinach i wylądowaliśmy w Wietnamie. Na koniec jeszcze spędziłam miesiąc w Indiach. Cała ta podróż wpływała każdego kolejnego dnia na zmianę naszej ideologii życiowej.
Podczas wspomnianej podróży do Azji. Rozpoczęliśmy wysoko stawiając poprzeczkę, bowiem od dwudziestodniowego trekkingu w nepalskich Himalajach. Dość znana trasa Annapurna Circuit, jak sama nazwa wskazuje, wędrowaliśmy dookoła masywu Annapurna. Widzieliśmy po raz pierwszy w naszym życiu ośmiotysięczniki, lodospady, wioski na wysokościach powyżej 4000 m.n.p.m. Lokalni mieszkańcy, których tam spotykaliśmy, byli niesamowici. Nadawali tej wyprawie inny wymiar. To doświadczenie nie do opisania. Trzeba to przeżyć, aby zrozumieć. Słowa, zdjęcia ani filmy nie są w stanie oddać tego, co rozgrywa się w głowie w takim miejscu. Następnie zwiedziliśmy Malezję, Sydney oraz Melbourne w Australii. Później ruszyliśmy w podróż skuterem odwiedzając nieuczęszczane przez turystów części Bali, wspinaliśmy się na aktywne wulkany na indonezyjskiej Javie. Odkrywaliśmy góry oraz rajskie plaże na Filipinach i wylądowaliśmy w Wietnamie. Na koniec jeszcze spędziłam miesiąc w Indiach. Cała ta podróż wpływała każdego kolejnego dnia na zmianę naszej ideologii życiowej.
Która z Państwa podróży najbardziej Was ukształtowała i rozwinęła?
Azja ukształtowała nasze nowe cele, a Serbia i Macedonia je pozytywnie zweryfikowała. To była bowiem nasza pierwsza podróż z kamerami w rękach. Wyprawy, podczas których realizuje się materiał filmowy różnią się od frywolnych podróży. Na szczęście wróciliśmy z materiałem, z którego byliśmy zadowoleni i z pełną ekscytacją po przebytej wyprawie. Po raz pierwszy cieszyliśmy się z powrotu, byliśmy zaaferowani rozpoczęciem montażu. To genialne uczucie, kiedy nie musisz się smucić, że podróż dobiega końca.
Azja ukształtowała nasze nowe cele, a Serbia i Macedonia je pozytywnie zweryfikowała. To była bowiem nasza pierwsza podróż z kamerami w rękach. Wyprawy, podczas których realizuje się materiał filmowy różnią się od frywolnych podróży. Na szczęście wróciliśmy z materiałem, z którego byliśmy zadowoleni i z pełną ekscytacją po przebytej wyprawie. Po raz pierwszy cieszyliśmy się z powrotu, byliśmy zaaferowani rozpoczęciem montażu. To genialne uczucie, kiedy nie musisz się smucić, że podróż dobiega końca.
Jak wygląda obecnie Państwa dzień?
To zależy od etapu na jakim jesteśmy. Przed podróżą spędzamy około dwa tygodnie na przygotowaniach technicznych oraz merytorycznych. Chcemy pokazywać ciekawe miejsca, więc dokumentacja takich w internecie zajmuje długie godziny, przez co najmniej kilka wieczorów. Później ruszamy w podróż i od rana do nocy jesteśmy na pełnych obrotach – realizowanie materiału podczas podróży można zaplanować tylko bardzo ogólnie, wiele sytuacji wydarza się niespodziewanie i wtedy musimy na bieżąco reagować realizacyjnie. Czasem trzeba coś doczytać, czasem pojechać kilkadziesiąt kilometrów, ponieważ lokalni mieszkańcy powiedzieli, że jest tam coś wartego zobaczenia. Ale podczas takiej podróży również musimy przygotowywać sprzęt co rano, ładować baterię co wieczór i zgrywać materiał. Ten czas liczy się w godzinach. Po powrocie zasiadamy do montażu, w przypadku pierwszej serii, przez 5 tygodni byliśmy montażystami na pełen etat.
W międzyczasie trzeba dbać o komunikacje z naszymi odbiorcami poprzez media społecznościowe. Wpisy na fanpage, facebooku, zdjęcia na instagram story z postępu prac.
Jak wspomniałam aktualnie pracujemy, więc 7 godzin spędzamy w „normalnej” pracy po czym wkraczamy do naszego świata. Projekt Dawaj W Świat wymaga codziennego zaangażowania. Codziennie poświęcamy kilka godzin na pracę nad tymi wszystkimi elementami. Dawaj W Świat jest projektem na pełen etat.
To zależy od etapu na jakim jesteśmy. Przed podróżą spędzamy około dwa tygodnie na przygotowaniach technicznych oraz merytorycznych. Chcemy pokazywać ciekawe miejsca, więc dokumentacja takich w internecie zajmuje długie godziny, przez co najmniej kilka wieczorów. Później ruszamy w podróż i od rana do nocy jesteśmy na pełnych obrotach – realizowanie materiału podczas podróży można zaplanować tylko bardzo ogólnie, wiele sytuacji wydarza się niespodziewanie i wtedy musimy na bieżąco reagować realizacyjnie. Czasem trzeba coś doczytać, czasem pojechać kilkadziesiąt kilometrów, ponieważ lokalni mieszkańcy powiedzieli, że jest tam coś wartego zobaczenia. Ale podczas takiej podróży również musimy przygotowywać sprzęt co rano, ładować baterię co wieczór i zgrywać materiał. Ten czas liczy się w godzinach. Po powrocie zasiadamy do montażu, w przypadku pierwszej serii, przez 5 tygodni byliśmy montażystami na pełen etat.
W międzyczasie trzeba dbać o komunikacje z naszymi odbiorcami poprzez media społecznościowe. Wpisy na fanpage, facebooku, zdjęcia na instagram story z postępu prac.
Jak wspomniałam aktualnie pracujemy, więc 7 godzin spędzamy w „normalnej” pracy po czym wkraczamy do naszego świata. Projekt Dawaj W Świat wymaga codziennego zaangażowania. Codziennie poświęcamy kilka godzin na pracę nad tymi wszystkimi elementami. Dawaj W Świat jest projektem na pełen etat.
Jak zamierzają Państwo rozwijać projekt Dawaj W Świat?
Chcielibyśmy spędzać połowę roku w podróży, realizując jeszcze lepsze filmy, ale nie kończąc tylko na nich. W dalszych planach są książki, wystąpienia na festiwalach podróżniczych, albumy ze zdjęciami. Chcemy zgłębiać ulotne tematy, świat się zmienia w zatrważającym tempie, wiele spraw będzie można poruszyć teraz albo nigdy. Na to wszystko potrzebujemy większego budżetu – na wyprawy, na lepszy sprzęt, na wsparcie techniczne osób trzecich.
Chcielibyśmy spędzać połowę roku w podróży, realizując jeszcze lepsze filmy, ale nie kończąc tylko na nich. W dalszych planach są książki, wystąpienia na festiwalach podróżniczych, albumy ze zdjęciami. Chcemy zgłębiać ulotne tematy, świat się zmienia w zatrważającym tempie, wiele spraw będzie można poruszyć teraz albo nigdy. Na to wszystko potrzebujemy większego budżetu – na wyprawy, na lepszy sprzęt, na wsparcie techniczne osób trzecich.
Jakie mają Państwo plany na najbliższą przyszłość?
Najbliższe dwa miesiące to realizacja serii z Japonii, powrót do Polski i równoległy montaż oraz przygotowania do zimowej wyprawy. To będzie coś wyjątkowego, musimy zrobić prawo jazdy na motor i będziemy szukać partnerów medialnych naszej podróży. Chcemy przemierzyć jeden z najbardziej ekstremalnych krajów Azji w przeciągu trzech miesięcy, na motorach. Tam nie ma kompromisów, musimy być przygotowani na wszystko.
Najbliższe dwa miesiące to realizacja serii z Japonii, powrót do Polski i równoległy montaż oraz przygotowania do zimowej wyprawy. To będzie coś wyjątkowego, musimy zrobić prawo jazdy na motor i będziemy szukać partnerów medialnych naszej podróży. Chcemy przemierzyć jeden z najbardziej ekstremalnych krajów Azji w przeciągu trzech miesięcy, na motorach. Tam nie ma kompromisów, musimy być przygotowani na wszystko.
Rozmawiała Maria Machalska, studentka studiów magisterskich na kierunku Gospodarka i Administracja Publiczna, Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie